kpżkk


Media

Konferencja prasowa w dniu 26 stycznia 2011r., przed Dniem Życia Konsekrowanego

Wystąpienie m. Weroniki Sowulewskiej OSB Cam.

m. Weronika Sowulewska OSB Cam., przewodnicząca KPŻKK

Jaką tradycję życia w komunii z Bogiem przekazują światu klasztory kontemplacyjne?

Hasło obecnego roku duszpasterskiego „W komunii z Bogiem” niejako samoistnie kieruje myśl ku klasztorom kontemplacyjnym. Jeśli bowiem są na ziemi „specjaliści” od komunii z Bogiem, to są to właśnie mniszki kontemplacyjne. Ich pierwszą i podstawową misją, wspólną dla wszystkich klasztorów kontemplacyjnych, niezależnie od charyzmatu, jest być dla świata znakiem „wyłącznego zespolenia Kościoła-Oblubienicy ze swoim Panem, umiłowanym ponad wszystko […] i zapowiedzią Kościoła eschatologicznego, trwającego niezmiennie w posiadaniu i kontemplacji Boga” (Vita Consecrata 59). Inaczej mówiąc, mniszki już tu, na ziemi, starają się żyć tak, jak kiedyś, po śmierci, wszyscy będą żyli w Niebie, zjednoczeni z Panem Bogiem i między sobą – w doskonałej i uszczęśliwiającej komunii.

Wspólnoty takiej nie da się zdefiniować ani tym bardziej zrozumieć przy pomocy kryteriów socjologicznych. W jej centrum stoi bowiem Pan Bóg i to On buduje wspólnotę, przyciągając do siebie – jak potężny magnes – poszczególne jej części, każdą z osobna. On jest realnym i aktywnym CENTRUM wspólnoty klasztornej. Wszystko w klasztorze „krąży” wokół Niego (jak planety wokół Słońca utrzymującego je na właściwych orbitach). Wszystko jest Mu podporządkowane. Wszystko ma jeden Cel i wspólne środki do jego osiągnięcia.

Oczywiście to obraz idealny. Osiągnięcie i utrzymanie tak wielkiego skoncentrowania na jedynej Rzeczywistości jest bardzo trudne. Człowiek do śmierci jest istotą słabą i oporną – ciąży ku „ziemi” i z trudem wznosi się na wyżyny wyznaczane prze ducha. Dlatego budowanie takiej wspólnoty wcale nie jest łatwe. Wyobrażają go dwie przecinające się linie – wertykalna (komunia z Bogiem) i horyzontalna (komunia międzyludzka): Tworzą one krzyż, znak bardzo dzisiaj niepopularny i wzbudzający sprzeciw. Ale tu właśnie tkwi tajemnica: Prawdziwa komunia wyrasta z krzyża i krzyżem się żywi. Wymaga rezygnacji z siebie, głębokiej ascezy, wewnętrznej samotności otwierającej na Boga i na drugiego człowieka, posłuszeństwa, światła pochodzącego z zażyłości ze Słowem Bożym, mocy płynącej z modlitwy osobistej i liturgicznej, z sakramentów, a zwłaszcza z Eucharystii.

Mówię o tym, ponieważ wydaje mi się, że we współczesnym świecie i w ludzkich społecznościach zaczyna coraz bardziej brakować tych właśnie elementów, które są warunkiem zaistnienia prawdziwej wspólnoty – czyli „komunii”. Spośród tych elementów charakteryzujących życie w klasztorze kontemplacyjnym chciałabym zwrócić uwagę na dwa:

  1. mało dziś popularne POSŁUSZEŃSTWO, które jednak stanowi jeden z ważniejszych czynników kształtujących kontemplacyjną wspólnotę. Tylko pozornie przeciwstawia się ono demokracji. W rzeczywistości zaś stanowi jej najgłębszą realizację. Polega bowiem na SŁUCHANIU drugiego, a nie siebie, a także na przyznaniu temu drugiemu – pierwszeństwa przed sobą. Oczywiście tym „Drugim” jest w pierwszym rzędzie Bóg, a dopiero potem i w zależności od Niego – człowiek. Tak rozumiane posłuszeństwo mogłoby być skutecznym „lekarstwem” na prawdziwe nieszczęście naszych czasów – liberalny indywidualizm prowadzący do niezgody i podziałów.
  2. coraz rzadziej spotykaną we współczesnym świecie STAŁOŚĆ, która należy do najstarszych monastycznych ślubów i oznacza nie tyle przebywanie w jednym miejscu, ile konsekwentne trwanie w podjętych postanowieniach; tak rozumiana stałość jest niezbędną podstawą wszelkiej komunii.

Myślę, że to wystarczy jako charakterystyka monastycznej tradycji życia w komunii z Bogiem. Należałoby się teraz zastanowić, jak klasztory kontemplacyjne przekazują światu te wartości, którymi żyją.

Co robią dla ludzi „z zewnątrz”, aby pomóc im w budowaniu komunii z Bogiem?

Jako pierwsza przychodzi na myśl indywidualna i wspólnotowa MODLITWA uwielbienia, dziękczynna i wstawiennicza, która nieustannie płynie do Boga z klasztorów kontemplacyjnych – siostry obejmują nią (świadomie i programowo) Kościół i cały świat ze wszystkimi problemami, a także losy, radości i troski poszczególnych osób. LUDZIE POTRZEBUJĄ MODLITWY , coraz głębiej rozumieją jej konieczność i coraz usilniej o nią proszą. Liczba próśb wciąż rośnie. Napływają one wszelkimi możliwymi drogami: Ludzie przychodzą do furty, dzwonią, piszą listy. W ostatnim czasie coraz częściej chcą kontaktować się z nami za pośrednictwem Internetu. Wychodząc naprzeciw tej potrzebie, udostępniamy im nasze elektroniczne skrzynki pocztowe, zakładamy na stronach internetowych skrzynki intencji, kąciki modlitwy itp. Obok próśb, znajdujemy tam również podziękowania świadczące o skuteczności modlitw.

Za modlitwą wstawienniczą kryje się jednak cały niewidoczny gołym okiem wymiar duchowy – to, o czym mówiłam na początku: osobiste zaangażowanie każdej mniszki w dzieło zbawiania ludzkich dusz, jej osobista więź z Bogiem i pragnienie uczynienia tej więzi owocną dla innych. Tutaj właśnie, obok wiary ludzi proszących o modlitwę, tkwi – jak sądzę – źródło jej skuteczności. Tak ujęły to w słowa Siostry Redemptorystki na swojej stronie internetowej: „Wszystko, czym żyjemy i co robimy, pragniemy uczynić radosnym darem-modlitwą […] Chcemy czynić ten świat piękniejszym i na wszelkie sposoby przekazywać braciom piękno Bożej miłości i życia w przyjaźni z Jezusem…”

Wkraczamy tu już na teren poszczególnych charyzmatów zakonnych. Choć to, co powiedziałam dotychczas jest wspólne dla wszystkich, jednak każdy z nich dzieli się z ludźmi swymi duchowymi dobrami w nieco odmienny sposób.

Wspomniane już Siostry Redemptorystki na przykład dużą wagę przywiązują do Słowa i choć pozostają w klauzurze, jednak z radością służą ludziom, prowadząc z nimi duchowe rozmowy czy zamieszczając swoje przemyślenia i artykuły na stronie internetowej klasztoru.

Robią to z resztą i inne wspólnoty klauzurowe wszystkie bowiem żywią na co dzień swojego ducha Słowem Bożym i pragną dzielić się z innymi tym duchowym pokarmem. Jest to często „pokarm” najwyższej klasy – wymienić tu trzeba chociażby Siostry Karmelitanki, które mają w Karmelu trzech Doktorów Kościoła, w tym dwie kobiety: św. Teresę z Avila i św. Teresa z Lisieux, ale także św. Teresę Benedyktę od Krzyża - Edyta Stein, bł. Elżbietę od Trójcy Św. Te wybitne i święte Karmelitanki są mistrzyniami modlitwy i przewodnikami w życiu duchowym. Ich imiona są cytowane w dokumentach papieskich, w Katechizmie Kościoła Katolickiego - uczą, jak już tu i teraz można spotykać się z Bogiem, jak dążyć do zjednoczenia z Nim.

Mówiąc o duchowym pokarmie, trzeba wspomnieć o Eucharystii. Oczywiście stanowi ona źródło i centrum życia wszystkich klasztorów kontemplacyjnych. Jednak niektóre z nich – Klaryski W. A. , Benedyktynki Sakramentki – w szczególny sposób oddane są szerzeniu kultu Najświętszego Sakramentu. Z tej też racji, aby ludzie o każdej porze dnia mogli adorować Jezusa Eucharystycznego, tradycyjnie ich klasztory budowane są w centrum miasta. W kościołach i klasztornych kaplicach Klarysek W. A. i Sakramentek prowadzone są dostępne dla wszystkich adoracje i nabożeństwa, odbywają się w nich modlitewne spotkania różnych grup, w niektórych zorganizowana "Eucharystyczna Straż Honorowa”, której członkowie mają swój statut, i grafik adoracji, którego skrupulatnie pilnują itd.

Z kolei Siostry Wizytki zajmują się szerzeniem kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa i Matki Bożej przez prowadzenie takich dzieł: Straż Honorowa Najświętszego Serca Pana Jezusa, Straż Honorowa Niepokalanego Serca Maryi, Adoracja Nocna w Rodzinie, Arcybractwo Konającego Serca Pana Jezusa i Matki Bożej Bolesnej za cierpiących i konających; wydawanie publikacji religijnych: książek, broszur.

Mniszki Kamedułki mają do zaoferowania – samotność i ciszę w otoczeniu przyrody i w odosobnieniu niewielkiego domu rekolekcyjnego, w którym przyjmują zorganizowane grupy oraz indywidualne osoby czy rodziny. Trzeba tu powiedzieć, że coraz bardziej rośnie zapotrzebowanie społeczne na pobyt w tego typu ośrodkach, przenikniętych specyficzną atmosferą klasztorów kontemplacyjnych. Z tego względu w chwili obecnej niemal wszystkie klasztory – w takiej czy innej formie – przyjmują ludzi na rekolekcyjne pobyty. Taki pobyt dla wielu osób staje się punktem zwrotnym w życiu.

Jak już wspomniałam, ludzie potrzebują i szukają na wszelkie sposoby kontaktu z nami, gdyż czują, że możemy podzielić się z nimi tymi wartościami, których brakuje im w codziennym życiu i w otaczającym ich świecie coraz bardziej zmaterializowanym i zlaicyzowanym. Okazuje się, że często nie znajdują nikogo, kto by ich wysłuchał, zrozumiał, współczuł, pocieszył, udzielił duchowej porady. Są sprawy, o których nie mają odwagi rozmawiać z najbliższymi. Dlatego przychodzą do nas, a my ich słuchamy, przygarniamy, płaczemy z nimi i radujemy się. Pocieszamy strapionych, odwodzimy zbłąkanych od złych myśli, podsuwamy dobre. Robimy to również korespondencyjnie – piszemy niezliczone listy, na święta wysyłamy życzenia, niektórym osobom towarzyszymy duchowo przez dłuższy czas, dopóki nie poprawi się coś w ich sytuacji. Chociaż same jesteśmy ubogie, dzielimy się z potrzebującymi tym, co mamy, również na płaszczyźnie materialnej. Wszystko to sprawia, że w jakiś tajemniczy sposób przekazujemy ludziom naszą radość, wewnętrzny pokój, nadzieję. Podobno nasze klasztoru otacza niewidoczne, ale odczuwalne „promieniowanie”. Ci, którzy się znajdą w jego zasięgu odzyskują duchowe siły, radość, nadzieję, niejednokrotnie przemieniają całe swoje życie. Oczywiście to nie nasza zasługa. Lecz Tego, który znajduje się w centrum klasztornej wspólnoty i z niej – oraz za jej pośrednictwem – działa.

góra strony