kpżkk


Misje

Islandia - Jólin

Mniszki Karmelitanki Bose z Islandii - 2011r.

Islandia

„On to jest, który tworzy góry i stwarza wichry, myśli ludzkie poznaje, wywołuje jutrzenkę i ciemność, stąpa po wyżynach ziemi. Pan Bóg Zastępów jest imię Jego.” (Am 4, 13)

Kochani!

Wizja Boga, jaką ma przed oczyma prorok Amos, oszałamia i zachwyca ogromem potęgi, lecz wobec niej, tym bardziej zdumiewa prawda, że ten sam Bóg schyla się z czułością ku temu, co małe i słabe. Owszem, sam stawszy się małym, „znajduje radość przebywając przy synach ludzkich” (Prz 8, 31). Oto odsłonił nam kolejny rozdział swego planu miłości – kolejny rok. Ogarniając go dziś sercem, na nowo, wraz z Wami, podziwiamy mądrość Jego prowadzenia - mądrość, która „sięgając potężnie od krańca do krańca” zarazem przechadza się wśród naszych zwykłych spraw i „włada wszystkim z dobrocią”. (Mdr 8, 1)

luty
W lutym dwie siostry z naszej wspólnoty uczestniczyły w Zebraniu Plenarnym Konferencji Przełożonych Żeńskich Klasztorów Kontemplacyjnych na Jasnej Górze.
marzec
Uroczystość św. Józefa obchodzimy zawsze z wielką radością. Troskliwą opiekę naszego wspaniałego Patrona czujemy na każdym kroku od samego początku istnienia tego Karmelu. Zatem i serce każdej z nas spontanicznie czuje potrzebę, by choć w maleńkiej cząstce, wyrazić Mu wdzięczność. Dzięki zaangażowaniu zaprzyjaźnionego z nami byłego ministra sprawiedliwości, Björna Bjarnasona, udało się zrealizować pomysł Naszej Matki - 19 marca wydanie czołowego islandzkiego dziennika Morgunblaðið zawierało zdjęcie naszej ikony św. Józefa (zajmujące prawie całą stronę formatu A3) oraz opis symboliki ikony. Mamy nadzieję, że ten wyraz głębokiej i szczerej naszej wdzięczności sprawił św. Józefowi radość – oby została ona pomnożona przez każde serce, które odda się ufnie pod Jego opiekę, by mógł je prowadzić do Serca Jezusa.
kwiecień
Jako obywatelki Islandii, zatroskane o przyszłość kraju, 9 kwietnia wzięłyśmy udział w referendum dotyczącym kolejnej wersji porozumienia w sprawie wypłacenia Wielkiej Brytanii i Holandii 3,8 mld Euro (które mieszkańcy tych krajów utracili pod koniec 2008 r., po upadku internetowego banku islandzkiego - Icesave). Pozozumienie zostało odrzucone przez 59,1% głosujących, którzy uważają, że obywatele nie powinni ponosić konsekwencji za decyzje elit bankowych a Bank sam winien zwrócić dług, który swoim obywatelom rządy tych państw już zrekompensowały.

Pod koniec kwietnia nawiedziła nas fala silnych wiatrów. Można powiedzieć – nic nowego, bo wiatr zdolny przewrócić samochód, czy uniemożliwić lądowanie samolotu nie jest tutaj rzadkością. Ale jednego z tych wietrznych dni aż 10 samolotów, które jeszcze zdołały wylądować w Keflaviku, 7 godzin stało na lotnisku wraz z pasażerami, ponieważ nie dało się otworzyć drzwi samolotu, ani podjechać do rękawa. My same miałyśmy wrażenie, że nasz dach nie wytrzyma kolejnych podmuchów. Niedługo później straciłyśmy wiekszą część wiatrołomu osłaniającego częściowo klasztor od strony furty. W niedzielne południe musiałyśmy więc wybiec na zewnątrz z wiertarkami i solidnymi deskami, by zabezpieczyć resztkę ogrodzenia, powiewającą na wietrze jak flaga, oraz pozbierać porozrzucane, przemieszczające się po ulicy i fruwające zniszczone już fragmenty.

Na Wielkanoc pogoda przypominała raczej Boże Narodzenie i to w nie najlepszym wydaniu – zimno, wiatr, śnieg, grad. Mimo to, wiosenne nastroje panowały w naszych sercach wzmocnione dodatkowo radosnym oczekiwaniem na beatyfikację Ojca Świętego.

Tego niezwykłego dnia ogarniałyśmy sercem cały dar pontyfikatu Jana Pawła II, niezliczone łaski, jakie spodobało się Panu rozlewać na cały świat przez Jego osobę, nasze osobiste przeżycia związane z tym wielkim Człowiekiem i Jego przesłaniem. Dziękowałyśmy za łaskę, że dane nam było żyć w Jego epoce, oglądać cuda Bożej miłości, chłonąć promieniowanie Bożego Ojcostwa, którym Jan Paweł II był całkowicie przeniknięty.

Dla każdego chyba bardzo wymowne było, że Ojciec Święty został zaliczony do grona błogosławionych właśnie w Niedzielę Miłosierdzia Bożego. On przecież wypełnił wolę Jezusa, wyrażoną przez św. s. Faustynę (którą zaliczył w poczet błogosławionych, a potem świętych) i to święto oficjalnie ustanowił dla Kościoła. Był nie tylko oddanym apostołem Bożego Miłosierdzia, ale pozwolił również, by ten największy przymiot Boga przepełnił jego serce i przelewał się dalej, na wszystkich ludzi. Zbieżność tych dwóch wielkich uroczystości Kościoła dodatkowo napełniła nas radością, zwłaszcza, że zaznaczyła się już wcześniej w naszej małej historii: z okazji 20 rocznicy wizyty Jana Pawła II na Islandii (obchodzonej w 2009 r.), ofiarowałyśmy dla katolickiej Katedry w Reykjavíku olejny obraz Jezusa Miłosiernego. Został on odsłonięty podczas uroczystej mszy św. (w Katedrze) z okazji tej rocznicy. Łączyłyśmy się wtedy w gorącej modlitwie o rychłą beatyfikację Ojca Świętego ze wszystkimi ludźmi na Islandii, którzy przez osobę Jana Pawła II odczuli szczególny dotyk Bożej łaski.

maj
1-majowy poranek Niedzieli Miłosierdzia i zarazem beatyfikacji przywitał nas czystą, cichą bielą i czapami śnieżnymi na każdej gałązce! Śniegiem – jak białym całunem otulił Pan Islandię również w dniu śmierci Ojca Świętego. W jej rocznicę również Islandia przyodziała się na biało. I teraz, po raz kolejny, śnieg zwiastował niejako obfitość łaski miłosierdzia, która ponad śnieg wybiela każdy szkarłat ludzkiej winy. Gdy kilka miesięcy później, 22 października, po raz pierwszy obchodziłyśmy wspomnienie błogosławionego Jana Pawła II, te przeżycia powracaly. Rzec można: “pałało serce” na przejmujące pytanie Jezusa z ewangelii na ten dzień: “Piotrze, czy miłujesz mnie? I niemniej przejmującą odpowiedź, dawaną dzień po dniu przez Jana Pawła II: “Tak, Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham!” – “Paś baranki moje...” Albo jakąż nadzieją i radością brzmiało pamiętne, wciąż żywe i aktualne wołanie z początku tego niezwykłego pontyfikatu: “Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! (...) Chrystus wie, ‘co jest w człowieku’. Tylko On to wie! (...) Pozwólcie zatem – proszę was, błagam was z pokorą i ufnością – pozwólcie Chrystusowi mówić do człowieka. Tylko On ma słowa życia, tak, życia wiecznego!”

W małym kręgu naszych przyjaciół są osoby, które wyrażały zainteresowanie pogłębieniem swej relacji z Bogiem poprzez modlitwę. Wychodząc naprzeciw ich pragnieniom, postanowiłyśmy przybliżyć im formę życia, jaką jest Świecki Zakon Karmelitański. Przynależenie do niego pozwoliłoby zainteresowanym tym obficiej czerpać z bogactw Karmelu, pogłębiać życie wewnętrzne, a równocześnie dzielić się własnym doświadczeniem i wzajemnie umacniać we wspólnocie. Pan sam zatroszczył się, by nasi przyjaciele mogli usłyszeć świadectwo płynące z osobistego doświadczenia życia charyzmatem Karmelu i radami ewangelicznymi w świecie, bowiem na początku maja odwiedziła nas Mary, nasza znajoma ze Stanów, należąca do Świeckiego Zakonu Karmelitańskiego w swoim mieście. Podziwiałyśmy pełne miłości i precyzji działanie Jezusa, gdyż w warunkach islandzkich, a nawet skandynawskich, nie jest łatwo znaleźć osobę, która mogłaby dać takie świadectwo. Nawet o. Wilfrid Stinissen ze Szwecji ( ze wspólnoty karmelitów bosych znajdującej sie najbliżej nas) stwierdził, że Islandia jest zbyt oddalona od Europy i towarzyszenie Świeckiemu Zakonowi na Islandii, jeśli by powstał, przekracza możliwości jego wspólnoty zakonnej.

Na spotkanie, które zorganizowałyśmy 12 maja, przyszło 7 osób, co – jak na warunki islandzkie – jest świetnym wynikiem... Ku naszej radości, niektórzy z tej grupki poczuli się pociągnięci do tego rodzaju życia i mamy nadzieję, że wkrótce powstanie na naszej Wyspie, ad experimentum, pierwsza w historii Islandii wspólnota Świeckego Zakonu Karmelitańskiego.

Zimowa aura długo towarzyszyła nam tego roku. Pod koniec maja wschód Islandii został tak zasypany śniegiem, że niektóre drogi stały się nieprzejezdne. Czerwcowe noce przenikały mrozem nawet do -5°C, a śnieg sypał jak w zimie. Tak zimnego czerwca nie było na Islandii od wielu lat. Otuliłyśmy nasze sadzonki najlepiej jak to było możliwe i czekałyśmy z nadzieją na nadejście życiodajnego ciepła w ciągu dwóch pozostałych miesięcy islandzkiego podbiegunowego “lata”.

Podczas, gdy Islandia była zamrażana “z wierzchu”, z głębi ziemi, kolejny raz podgrzały ją wciąż burzące się masy magmy. Wschód kraju zniknął pod białą, śniegową pierzynką, a poludnie, w tym nas spowiła ponura chmura wulkanicznych popiołów z rozległego krateru, który tym razem otworzył się na lodowcu Grimsvötn. Wybuch nastapił niespodziewanie 21 maja. Szybko zamknięto przestrzeń powietrzną w promieniu prawie 300 km. Słup pary i popiołów, który wystrzelił na wysokość 25 km, widać było nawet z Reykjaviku (oddalonego o 400 km.). W pierwszej fazie erupcji, wulkan wyrzucał z siebie 10 tysięcy ton (!) popiołu na sekundę. Dla porównania: w ciągu jednej doby swojej aktywności, Grímsvötn wyrzucił ze swojego wnętrza więcej popiołów i skał, niż wulkan Eyjafjallajökull w 40 dni rok temu. Sam popiół również miał grubszą konsystencję.

W okolicach Grímsvötn zapanowała wulkaniczna noc. Jedyna droga okalająca południe i wschód Islandii została zamknięta przede wszystkim ze względu na bardzo słabą widoczność. Ratownicy szybko dotarli do wszystkich gospodarstw w rejonie wybuchu - rozdano maski oraz kilka ton wody pitnej, pomagano rolnikom w łapaniu owiec, które już zostały wypędzone w plener (jak to bywa na Islandii każdej wiosny), by tam spędzić całe lato. Niestety, zasypujący wszystko popiół bardzo utrudniał widoczność i nie wszystkie zwierzęta udało się uratować - popiół dostając się do ich oczu, powodował utratę wzroku i w rezultacie śmierć, jeśli w porę nie znalazły się pod dachem. Owce same instynktownie zbliżały się do budynków i nie chciały od nich odchodzić. Duże straty ponieśli również hodowcy łososi.

U nas obecność popiołu zaznaczyła się znacznie bardziej niż podczas wybuchu Eyjafjallajökull. Zasadnicze znaczenie miał kierunek wiatru. Wielokrotnie widziałyśmy nadciągającą charakterystyczną, ciemną chmurę, która wkrótce przysłaniała światło słoneczne, a pył osiadał dosłownie wszędzie. Kostka brukowa na naszych ścieżkach (która poza najważniejszą rolą funkcjonalną, miała również nieco „rozjaśnić” ogród, zwłaszcza podczas jesienno-zimowych szarug) po kilku deszczowych dniach zmieniła kolor na niemal czarny – pył wulkaniczny zmieszany z wodą utworzył na niej ścisłą, trudną do usunięcia powłokę.

Nie był to jednak koniec wulkanicznych przygód.

lipiec
10 lipca, w wyniku powodzi, którą wywołała niewielka (na szczęście) erupcja wulkanu Katla na lodowcu Mýrdalsjökull, uszkodzona została główna droga i zerwny most na rzece Múlakvísl. W zwizku z tym wydarzeniem, niespodziewaną przygodę przeżył, nieczego nieświadomy, pastor jadący tego dnia na pogrzeb. Wezbrana masa wody spływającej z lodowca zerwała most na “jedynce” uniemożliwiając całkowicie przejazd na drugą stronę - i to właśnie ów pastor był pierwszą osobą, która dotarła do zerwanego już mostu. Z pomocą duchownemu, który nie mógł przecież przełożyć pogrzebu, przybyły słuzby ratunkowe używając do przeprawy helikopteru.

Jak wspomniałyśmy, uszkodzona droga jest jedyną, łączącą na południu wschód i zachód Wyspy. A ponieważ lipiec jest absolutnym szczytem turystycznym, powstał poważny problem przedostania sie turystów i zwykłych obywateli na drugą stronę zerwanego mostu. Jadąc od wschodu do Reykjaviku jest około 250 km – turyści wracający z objazdu Islandii na samolot często nie mieliby czasu, by pokonać ponownie Islandię wracając tą samą drogą. Poza nią miało się do wyboru drogi górskie - co wymagało zarówno dobrego i samochodu, jak i umiejętności albo... objazd całej Islandii od strony północnej. W obliczu potrzeby ewakuacji ludzi z terenów zagrożonych powodzią, oraz w okresie największego ruchu turystycznego, był to nie lada problem.

Szybko zdecydowano, że do momentu wybudowania nowego mostu i naprawienia drogi, do przewozu ludzi i niezbędnych towarów dla ludzi mieszkających na poludniu, będą wykorzystywane trzy specjalne samochody ciężarowe oraz specjalny autobus, który został skonstruowany na potrzeby niemieckiego wojska, i jest jednym z czterech tego typu pojazdów na świecie - zbudowany z grubego stopu aluminium, kuloodporny, wyposażony w ośmiocylindrowy silnik chłodzony powietrzem, i duże opony. Waży 12 ton. Jednak nawet tak doskonały pojazd przegrał starcie z lodowcową rzeką: podczas jednego z kursów utknął w drodze i niemal przewrócił się na bok. Znajdowało się w nim 2 kierowców i siedemnastu pasażerów – w większości zagranicznych turystów. Akcja ratunkowa została przeprowadzona bardzo sprawnie i skończyło się na przeżyciu chwil strachu.

Problem przeprawy przez nieokiełznaną rzekę szczęśliwie rozwiązał nowy, tymczasowy most, który stanął w rekordowym tempie - w ciągu 96 godzin! Robotnicy pracowali dzień i noc.

Katla (jeden z największych na Wyspie wulkanów) w dalszym ciągu trzyma wszystkich w napięciu i nie wiadomo, czy wzrost jej aktywności nie zapowiada poważniejszej erupcji.

sierpień
18 sierpnia, miasto Reykjavik – a więc nasza stolica, obchodziło dopiero 225 lecie swojego istnienia. Jego historia sięga jednak znacznie dalej. Pierwsza osada, która dała początek dzisiejszej stolicy, była założona w 870 roku, przez norweskiego wikinga Ingólfura Arnarsona. On też nazwał to miejsce Reykjavik ( co się tłumaczy jako dymiąca zatoka – nazwana tak od dymiacych gejzerow). Wioska przez bardzo długi czas składała się w większości z małych domków i chat rybackich. Reykjavik otrzymał prawa miejskie 18 sierpnia 1786 roku, wówczas miasto zamieszkiwało 167 osób. Obecnie cały obszar stołeczny zamieszkuje ponad 200 tysięcy ludzi, czyli 2/3 wszystkich mieszkańców Islandii.

Lipiec i sierpień starały się nadrobić straty zimnego czerwca. Nie jeden raz cieszyłyśmy się – oczywiście nie upałami - ale spokojną, ładną pogodą. Korzystając z niej, postanowiłyśmy w tym roku pomalować szklarnię. Gdy zabrałyśmy się do usuwania starej farby, okazało się, że w wielu miejscach narzędzia bez problemu zagłębiały się w drewno, choć “na wygląd” nic nie wskazywało, że pod farbą drzewo tak bardzo spróchniało. Po dokładniejszych oględzinach, zapadł niezbyt optymistyczny wyrok: szklarnia potrzebuje natychmiastowego i gruntownego remontu. Dodatkowo okazało się, że będzie on bardzo trudny do przeprowadzenia, gdyż budynek jest zbudowany starą technologią i wymiana zniszczonych elementów wymaga większej ingerencji w całą konstrukcję. Zatem początkowy zamiar wykonania tego własnymi, kobiecymi rękami, szybko upadł. W całym tym kłopocie kolejny raz mogłyśmy podziwiać drogi Opatrzności Bożej, która w odpowiednim czasie inicjuje odpowiednie wydarzenia i pozwala spotkać odpowiednie osoby. Przypomniałyśmy sobie o pewnym Polaku Kazimierzu - stolarzu, który podczs ubiegłorocznych Świąt Bożego Narodzenia, odwiedził nas z żoną. Okazał się On w tej naszej trudnej sytuacji osobą prawdziwie opatrznościową i niezastąpioną. Niezwykle sprawnie i umiejętnie zabrał się do pracy, a wraz z nim stanęła do pracy cała brygada: dwóch innych znajomych Polaków i większa część naszej wspólnoty. Choć czasu do pierwszych przymrozków nie zostało wiele, udało się naprawić część budynku najbardziej narażoną na sztormy. W związku z nadejściem zimy, dalsze prace zostały odłożone na wiosnę, ale i tak odetchnęłyśmy z ulgą.

listopad
2 listopada, wpomagane wstawiennictwem wszystkich Świętych i wszystkich wiernych Zmarłych, rozpoczęłyśmy wspólnotowe rekolekcje, zagłębiając się w nieprzebrane bogactwa charyzmatu, jakim została obdarowana Święta Nasza Matka Teresa od Jezusa. Pochyliłyśmy się wspólnie nad napisaną przez nią “Drogą Doskonałości” (dzieło, to rozważa obecnie cały Karmel - w drugim roku przygotowań do wielkiego jubileuszu 500-lecia urodzin świętej Reformatorki, który przypada na rok 2015). W tych dniach pustyni czułyśmy szczególną obecność Świętej Naszej Matki pośród nas. Jej słowa, tchnące Bożą mądrością, dotykały serc, odkrywały prostą, lecz niezgłębioną prawdę: jak bardzo Bóg ukochał człowieka, swoje stworzenie i jak bardzo pragnie sam wypełnać nasze serca – na każdą chwilę - w trudzie i radości – aby być ich całkowitym nasyceniem i szczęściem. Dziękowałyśmy Panu za ten święty czas Jego przejścia i prosiłyśmy, by płonął w nas nieustannie wielki ogień troski, którą w przejmujących słowach wyraziła Święta Matka Teresa: “Skoro Jezus, tak niewielu ma przyjaciół, oby chociaż tych niewielu było dobrymi.”

Te słowa – pragnienie i zadanie - zabieramy w zadumę Adwentu. Oby Pan, przychodząc z darem miłości, znalazł w naszych sercach mieszkanie, jakiego sam pragnie. Tego również Wam serdecznie życzymy, będąc przekonane, że tu właśnie kryje się tajemnica najgłębszej radości, której nikt i nic odebrać nie zdoła.

Na czas Bożego Narodzenia i cały Nowy Rok prosimy o obfitość Bożego błogosławieństwa dla Was i Waszych Najbliższych.

Wasze siostry

Mniszki karmelitanki bose z Islandii

siostry
góra strony